sobota, 26 sierpnia 2017

Prolog

Nadia 

  Niechętnie wstałam z łóżka, by zamknąć okno, które otworzyło się pod wpływem podmuchu wiatru. W pokoju co chwilę robiło się widno od panującej na dworze burzy, więc oszczędziłam sobie zapalanie światła i podeszłam do okna. Przez chwilę wsłuchiwałam się w dudniący deszcz i obserwowałam, jak po oświetlonej ulicy płynie stróżka wody, ale gdy piorun uderzył znacząco blisko, zamknęłam okno i usiadłam na łóżku. Była to kolejna noc, kiedy to nie mogłam zmrużyć oka, a zmuszanie się do spania powodowało jedynie, że mój organizm zaczynał się jeszcze bardziej buntować. Przetarłam twarz dłońmi i odruchowo zerknęłam na lampkę nocną, na której leżała biała, dość grubo wypchana koperta. Miałam świadomość, że powinnam przestać rozpamiętywać i iść na przód, lecz nie potrafiłam zrobić tego od tak, zbyt wiele mnie to kosztowało, zbyt wiele straciłam. Drżącą dłonią sięgnęłam po kopertę i wyjęłam z niej zdjęcia. Na pierwszym z nich byłam wraz ze starszym bratem i malutką siostrzyczką, kolejne zdjęcie zaś przedstawiało moich rodziców, którzy uśmiechali się od ucha. Czułam ukłucie w sercu i ochotę na wykrzyczenie tego, co w danym momencie we mnie siedziało. Kciukiem gładziłam po policzku mamy, a słona łza spłynęła na fotografię.
- Dlaczego mi to zrobiliście? Dlaczego zostałam kompletnie sama? - zapytałam półszeptem, kręcąc głową. - Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zrobiłabym wszystko, żebyście tu byli..

Andreas

  O ile burza nigdy nie przeszkadzała mi w spaniu i sprawiała, że spało mi się jeszcze lepiej niż zazwyczaj, o tyle dzisiaj nie mogłem zmrużyć oka, a kiedy mi się udało - budziła mnie każda najmniejsza pierdoła. Po półgodzinnym przekręcaniu się z boku na bok postanowiłem wstać i zejść do kuchni, by zrobić sobie herbaty. Nalałem wody do czajnika, który następnie postawiłem na gazie i wlepiłem wzrok w widok za oknem, opierając dłonie o parapet. Do niedawna uwielbiałem stać na werandzie i podziwiać pioruny w jej towarzystwie, oboje kochaliśmy ten widok. Była to jedna z miliona rzeczy, które lubiliśmy robić razem, a teraz zostałem kompletnie sam ze wspomnieniami. Minęło dopiero kilka dni, a ja nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, bo gdzieś w środku mnie siedziało poczucie winy, które nie dawało mi spokoju. Każdego dnia pytałem się samego siebie, co zrobiłem źle, co mogłem zrobić wtedy, byleby tylko do tego wszystkiego nie dopuścić?
- Andi, chcesz pobudzić cały dom? - głos Julii wyrwał mnie z zamysłu. Ukradkiem otarłem łzę z policzka i odwróciłem się przodem do siostry, która właśnie zalewała herbatę dla mnie, jak i dla siebie. - Andreas..
- Dziękuję. - mruknąłem cicho, chcąc zabrać od niej kubek, lecz nie pozwoliła mi.
- Pogadasz ze mną?
- Nie mam ochoty na rozmowę, późno jest.
- Płakałeś. - stwierdziła, wbijając we mnie swoje jasne oczy, a ja spuściłem wzrok. Julia znała mnie na wylot, nie musiałem jej mówić, że coś złego się u mnie dzieje, nie musiałem prosić o pomoc, bo ona zawsze pojawiała się wtedy, kiedy najbardziej kogoś potrzebowałem, i nie potrafiła odpuścić od tak. - Andreas, to nie twoja wina.
- Moja, Julia. - pokiwałem głową, zaciskając powieki, kiedy poczułem, że łzy znowu chcą się wydostać na powierzchnię. - Przyczyniłem się do jej śmierci, nigdy sobie tego nie wybaczę..
Kiedy siostra przytuliła mnie do siebie, nie wytrzymałem i dałem upust emocjom, słone łzy popłynęło po policzkach.

❤____❤____❤

Dzień dobry! ^^
Tak o to zaczyna się historia Andreasa i Nadii, może nie zaczęło się optymistycznie, ale na wszystko przyjdzie czas.
Ktoś zostanie? :D
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu!